Neurastenia – dlaczego ja?

NeurasteniaNeurastenia zwana także nerwicą wegetatywną, jest jedną z największych plag współczesnego, zabieganego społeczeństwa.

Niewielu z nas uniknęło w swoim życiu okresów przewlekłego zmęczenia, wewnętrznego drżenia, kołatań serca, bezsenności, bólów głowy czy nieuzasadnionych niczym lęków. Być może, część z Państwa boryka się z tymi dolegliwościami po dzień dzisiejszy, tłumacząc je sobie stresującym trybem życia, nadmiernym pośpiechem otaczającego świata. Oczywiście, zawsze można znaleźć pozorne wytłumaczenie takich objawów, ale czy warto? Być może lepiej uświadomić sobie, że świadczą one o chorobie, która pozbawia nasze życie barw, niszczy naszych bliskich i może doprowadzić do stanu, w którym zastanawiamy się, czy w ogóle cokolwiek ma sens ?

Od samoświadomości jeszcze spory kawałek drogi do znalezienia przyczyny tego stanu. Zanim jednak zajmiemy się poszukiwaniem przyczyn, proszę Państwa o chwilę refleksji. Wyobraźcie sobie Państwo boisko szkolne. Na jego środku namalowane są dwie białe linie w odległości np. 1 m. Na tymże boisku stoi dwóch zawodników, przepełnionych chęcią zwycięstwa. Każdy z nich trzyma za jeden koniec liny, na środku której zawiązana jest czerwona wstążka. Który z nich jest silniejszy ? Który przeciągnie wstążkę poza pole ograniczone białymi liniami ? Jak miło się ogląda zmagania dwóch równych przeciwników hołdujących zasadzie „fair play” !

To boisko to nasz organizm, a ci siłacze to nasz układ sympatyczny i parasympatyczny, białe linie natomiast są granicami naszego zdrowia. Najprościej mówiąc perfekcyjny układ dynamicznej równowagi; raz jeden zawodnik wygrywa, raz drugi. Dopóki wstążka znajduje się pomiędzy białymi liniami, gra toczy się dalej, jesteśmy zdrowi i radośni. Ale co się stanie, gdy jeden z zawodników przeciągnie wstążkę poza białą linię ?

Dopiero w tym momencie zaczyna się problem. Gdy zawodnik układu sympatycznego jest znacznie silniejszy od swojego rywala, nasz organizm przestaje funkcjonować bez zarzutu, pojawiają się wcześniej opisane objawy o różnym nasileniu składające się na obraz nerwicy wegetatywnej.

Gdy znamy już podstawową zasadę działania naszego organizmu czas najwyższy ustalić przyczynę przewagi jednego układu nad drugim. Dopiero po jej ustaleniu będziemy mogli zastanowić się, jak ją usunąć, a tym samym pożegnać się raz na zawsze z przykrymi dolegliwościami.

Zgodnie z pierwotnym instynktem zachowania gatunku pewne sytuacje stresowe uruchamiają w naszym organizmie kaskadę przemian metabolicznych, doprowadzających w krótkim czasie do wytworzenia ogromnej energii potrzebnej do ucieczki, co w konsekwencji ma zapobiec utracie życia. Żołnierz oblegany przez nieprzyjaciela potrafi bronić się skutecznie przez wiele dni bez snu i jedzenia, rozbitek na morzu nagle przepływa odległości, których nigdy nie byłby w stanie pokonać. Jak to się dzieje ?

W sytuacji zagrożenia życia do naszego krwiobiegu uwalniana jest ogromna dawka adrenaliny (zwanej „hormonem ucieczki”). To ona prowokuje szybkie przemiany, które mają na celu uzyskanie jak największej energii w jak najkrótszym czasie, bez względu na koszty; cel jest przecież wyższy: RATUNEK ! Z glikogenu zgromadzonego w wątrobie uwalniana jest dodatkowa porcja glukozy, rośnie ciśnienie, nasze serce przyśpiesza. Wszystko po to,by odżywić organy w tym momencie najbardziej potrzebne: mózg i mięśnie.

Taka reakcja jest bardzo pożądana, dzięki niej wiele ludzi uratowało życie.

Co się dzieje jednak, gdy czynnik stresujący działa dłużej? Jak wcześniej wspomniałam powyższe przemiany zachodzą bez względu na koszty !

Mamy określoną ilość glikogenu w wątrobie, a tym samym jest określona ilość glukozy, która może być z niego pozyskana. Ci z Państwa, którzy mieli okazję przeżyć podobną sytuację do opisanej powyżej wiedzą, że po takiej „ucieczce” czujemy się zmęczeni, wręcz wyczerpani, zarówno fizycznie jak i psychicznie (naszym szarym komórkom mózgu zaczyna brakować glukozy, tlenu). Braki glikogenu w wątrobie powodują spadek poziomu glukozy we krwi i nasz organizm zaczyna się upominać o posiłek węglowodanowy, glukoza we krwi umożliwia dalszą „ucieczkę”. Cóż wtedy robimy ? Zjadamy przysłowiowe „cokolwiek” lub nie jemy nic, a dokładniej: nasz organizm zaczyna „zjadać” sam siebie. W ten sposób poziom glukozy we krwi podnosi się. Na wzrost poziomu cukru nasza trzustka, jak na rozkaz, wydziela insulinę. Insulina jest hormonem, który pozwala na wnikanie glukozy do naszych „głodnych” i „zmęczonych” komórek. Cukier prosty, jakim jest glukoza, dość szybko jest przetransportowany do komórek, w ciągu ok. godziny insulina rozdysponowuje go w organizmie.

Niestety, insulina jest hormonem działającym przez kilka godzin i bardzo nie lubi być bez pracy. Poziom glukozy drastycznie spada… i znów nasz organizm czuje głód.

Z drugiej strony nadnercza, w których produkowana jest adrenalina, dostają informację: wahania poziomu glukozy = stres = zagrożenie =dostarczyć hormon ucieczki. Błędne koło się zamyka.

Powróćmy jednak do neurastenii, choroby wywołanej przewagą układu sympatycznego, związanej z nadmiernym, przewlekłymi nieuzasadnionym wydzielaniem adrenaliny.

Najczęściej analizując swoją przeszłość możemy znaleźć jedną lub kilka sytuacji, które nasz mózg odebrał jako duże zagrożenie i jako naczelny komputer ogłosił „stan wyjątkowy”.

Część z Państwa jednak stwierdzi, ze takich sytuacji nie było, więc dlaczego?

Jest kolejny mechanizm, który reguluje naszą przemianę materii, tzw.: sprężenie zwrotne.

Co to jest? Spróbuję w kilku słowach wyjaśnić jego sens.

Stała nadmierna podaż węglowodanów powoduje ciągłą stymulację komórek Beta trzustki do produkcji i wydzielania insuliny, ale działa to również w drugą stronę. Stały, podwyższony poziom insuliny wywołuje wahania poziomu glukozy we krwi i uczucie głodu węglowodanowego, wtedy otwieramy lodówkę i zjadam, co wpadnie nam w ręce.

Te wszystkie reakcje stanowią sygnał dla nadnerczy do wydzielania adrenaliny i wracamy do naszego „błędnego koła”. Dalszy scenariusz jest już Państwu znany.

Przeanalizowaliśmy podstawowe zasady działania organizmu, znamy już przyczyny powstawania objawów neurastenii. Co dalej?

Oczywiście, możemy zacząć zażywać leki uspokajające, osłabiające układ sympatyczny. Zanim jednak zdecydujemy się na tę drogę wróćmy na chwilę do naszych siłaczy, liny z czerwoną wstążką i boiska. Co możemy zrobić, aby zawodnik układu sympatycznego nie przeciągnął zbyt mocno liny w swoją stronę? Możliwości jest kilka. Możemy mu na przykład przeszkadzać, aby nie mógł się skupić na zadaniu. Inną możliwością jest pomoc zawodnikowi z układu parasympatycznego, ale co z zasadą „fair play”? Poza tym, gdy zaprzestaniemy swoich działań wrócimy do stanu wyjściowego. W ten sposób działają leki uspokajające,„podkładają nogę” zawodnikowi, który ma przewagę.

I tu z pomocą przychodzi optymalne żywienie, które powoduje przerwanie naszego błędnego koła. Poprzez naturalne przywrócenie równowagi organizmu do stanu pierwotnego, to znaczy takiego, w którym reakcja stresowa jest zarezerwowana tylko i wyłącznie do sytuacji zagrożenia życia, stwarzamy naszemu organizmowi możliwość bezpiecznego wyjścia z opresji. Należy zatem ograniczyć spożywanie węglowodanów do minimum potrzebnego do zabezpieczenia rezerwy wątrobowej glikogenu i dotlenienia mózgu. W takiej sytuacji nie dojdzie do nieuzasadnionych wahań poziomu glukozy we krwi oraz dodatkowych wyrzutów insuliny i adrenaliny do krwioobiegu. „Błędne koło” wtedy nam nie grozi.

Jest jeszcze inna doskonała możliwość wyeliminowania stresu. Najszybszymi najskuteczniejszym sposobem leczenia neurastenii są prądy selektywne, które likwidują w dość krótkim czasie, przewagę układu sympatycznego. Wydawałoby się, że takie proste rozwiązanie, ale niewielu z nas o nim pamięta.

lek.med. Grażyna Milerska

Arkadia “Kraus”